katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com

katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com
kom. 691 813 592

sobota, 27 grudnia 2014

inaczej

Nie przygotowałam świątecznej kartki ani zdjęcia. Zawsze robiłam to w ostatniej chwili, w międzyczasie, którego miałam całkiem sporo, bo wszystko przygotowywali rodzice. Obraz i życzenia podsyłałam Mamie, a Ona słała rodzinie dalej w świat. Tak to wyglądało internetowo. Tym razem nie było międzyczasu. Starałam się stworzyć namiastkę świąt i częściowo sobie nie radziłam, szczególnie z czasem. Niby zaczęłam wcześniej, ale wielu czynników nie umiałam przewidzieć. Wstydziłam się prosić, więc z przygotowaniami byłam sama. Dopiero przy kulinariach zaczęłam pytać i przyjęłam pomoc:) Generalnie starałam się zachować spokój, ale zdarzały się momenty zwątpienia i złości, jak wówczas gdy cały dzień lało, a ja kursowałam z zakupami w tą i z powrotem, połamałam parasolkę i zaliczyłam konkretny upadek w kałuży. Szczęśliwie nie potłukłam jajek. Wtedy też tak mocno odczułam na sobie, jak wiele robiła moja Mama i że każda pomoc wiele znaczy, nawet ta najmniejsza.

Nie zrobiłam też rodzinnego zdjęcia podczas Wigilii. Zostałam w Warszawie. Dopiero w drugi Dzień Świąt było nas więcej, było bardziej rodzinnie i ...inaczej.

Tak, zdecydowanie się tłumaczę z tych niewysłanych życzeń. Marne wytłumaczenie, ale od roku uczę się życia na nowo. Nic już nie jest takie jak kiedyś, gdy żyła Mama. Przychodzi refleksja, jakieś podsumowanie... 

Cóż, wiele osób trzymam w sercu i tęsknię i wierzę, że przyjdzie ten najwłaściwszy czas i wreszcie się spotkamy, już nie w smutku, a w radości. Niektórym bardzo ważnym dla mnie osobom pozwoliłam odejść... Czasem zabrała je śmierć, a czasem życiowe zawirowania. W wielu przypadkach zabrakło czasu na pożegnanie, ostanie słowo, podziękowanie za wspólny czas, bezcenny czas... Uczę się przyjmować rozstania, mimo bólu... Staram się traktować je jako ważne lekcje. Koniec i początek.

Dziękuję za to, co dobrego mnie spotkało i wdzięczna jestem za moje próby, mimo że bywało ciężko i miałam ochotę wyjść i zostawić to całe życie raz na zawsze, bez możliwości powrotu i zaczynania od nowa. 

No i życzę już z wyprzedzeniem - spokoju w sercach, zdrowia, miłości, ludzkiej życzliwości, dobrej rodzinnej atmosfery, humoru w deszczowe dni, czułości, radości, szczęścia, delikatności, obfitości wszelakiej począwszy od finansowej a skończywszy na duchowej i spełnienia pragnień mniejszych oraz tych większych w nadchodzącym Nowym Roku 2015, a najlepiej zawsze:)))



Moje drzewko choinkowo-jemiołowe z bombką:)


Zniecierpliwione wyczekiwanie na Gości. Na dachach samochodów widać świąteczny śnieg;)


Zdenerwowanie Piotra mego mym wypatrywaniem i usiłowanie ściągnięcia mnie fletem z parapetu;P



Ja z Ciocią Dorotą w Łazienkach. Pozostali się do zdjęcia nie załapali, tło istotne również;) Dlaczego?

  
Tato z Bratem moim Piotrusiem zapatrzyli się na ptasiory, które uwiecznił Piotr mój. Ja za to zmarzłam w ręce i odpuściłam robienie zdjęć, a oni nie nalegali, się nie upominali.
 
 Święta Bożego Narodzenia 2014, Warszawa




poniedziałek, 10 listopada 2014

flet

Piotr uczy się fletu. Nie tylko go tworzy, ale również coraz bardziej poznaje. Ja przy okazji też. Wiem już, że wolę indiański. Nie kojarzy mi się ze szkołą. No, a gdy usłyszałam jego legendę, to przyznaję, że się zauroczyłam. Czekam teraz na moją melodię;)





listopad 2014, Podkarpackie

niedziela, 9 listopada 2014

Piotr

My razem w podróży. Piotr całą drogę za kółkiem, ja obok. Słońce wschodzi, jest pięknie. Rozmawiamy, milczymy, coś przekąsimy, ja obok czasem śpię. Jest dobrze. Mamy i ciemność, i światło. Ja jestem i Piotr obok, jesteśMy.



listopad 2014






wtorek, 14 października 2014

mieszka mi się

Ostatnio, zapytana o swoje sukcesy, wymieniając je, zaczęłam od hasła - przeprowadzka. Mieszkam w miejscu, które sobie wymarzyłam. Słyszę serce miasta, a jednocześnie mam blisko do parkowej zieleni. Żyję w mieszkaniu z duszą, wysokim sufitem i przestrzenią, która daje nieskończenie wiele możliwości aranżacji. Zatem wymyślam. Nieco trudniej bywa z realizacją;)








poniedziałek, 13 października 2014

sesja październik 2013

Bardzo długo zwlekałam z obróbką tej sesji. Były to pierwsze zdjęcia wykonane nowymi obiektywami, takie próby. Potem dużo się w moim życiu działo i trudno było mi wrócić do tych zdjęć. Może dlatego, że zrobiłam je przed tym, jak musiałam się zmienić?

Serdecznie dziękuję Marcie, Ewie, Eli i Bożence:)

Fotografowałam: Ja
Asystowała: Ewa Krajewska
Makijaż: Marta Kozioł


Na zdjęciu: Ela




Na zdjęciu: Bożena


październik 2013, Dolina Natury, okolice Białegostoku


czwartek, 9 października 2014

wtorek, 7 października 2014

...


Prawie rok już temu dostałam zlecenie, w którym Mama miała być modelką. Zlecenie nie wypaliło. No, ale zmobilizowało Mamę, by przyjechała mnie odwiedzić:)

Na zdjęciach znalazłam taką ładną Mamę.


A to takie zdjęcie razem. Bardzo chciałam mieć zdjęcie razem z Mamą...

listopad 2013, Warszawa

środa, 1 października 2014

Historie osobiste


Historie zbierała: Eliza Dubrowska
Dokumentowała: Katarzyna Czajkowska

Życie pokazało, że historie osobiste naszych bohaterów splotły się bardzo mocno z moją osobistą historią. Zanim wyruszyłyśmy na rozmowy dopytywałam Mamą o Babcię, co jej mówiła o Syberii. Szukałyśmy razem jakiś dokumentów. Dzwoniłam do Dziadka i dopytywałam. Wymyśliłam sobie, że nasi bohaterowie pomogą mi poznać Babcię bliżej. Zmarła nagle, gdy miałam 3 lata. Wydawać by się mogło, że to krótko, ale moje pierwsze wspomnienia z dzieciństwa są właśnie z nią związane, dlatego była dla mnie bardzo ważna i może z tego powodu tak bardzo mnie ciągnęło do historii Sybiraków. Chciałam zrozumieć emocje, doświadczenia, które ją ukształtowały.
Podczas spotkań, które miały być dokumentacją, dalej toczyły się rozmowy. Słuchałyśmy uważnie. Czasem były to bardzo trudne historie, wzruszające bądź okrutne, a czasem zwyczajnie zabawne. Spora część tych wspomnień została podarowana tylko nam, mi i Elizie. Nie ma ich na nagraniach. 
Gdy sobie myślę o tych opowieściach, to wydaje mi się, że w ten sposób odtwarzamy jakąś pamięć zbiorową minionych pokoleń, ludzką historię, historię emocji, a nie faktów i dat. Uczymy się rozumieć naszych przodków. Nie oceniać, a właśnie rozumieć skąd w nich pewne zachowania, czy lęki, a czasem skąd w nas te same lęki.
Byłam pewna, że wystawę "Historie osobiste" obejrzy razem ze mną moja Mama, która mnie bardzo wspierała. Niestety, zmarła nagle w grudniu, zaraz po Dziadku, który odszedł w listopadzie. W związku z tym trudno mi się w pełni cieszyć wystawą, ale za to szczerze i z serca mogę zachęcić do rozmów z przodkami, do słuchania z szacunkiem tego, co chcą nam powiedzieć. Te historie to również część nas samych. Tak jak wspomnienia bohaterów "Historii osobistych" to jakaś część mojej historii, którą przekazała mi moja Mama, a jej - jej Mama...


 Na zdjęciu: Helena Maksymowicz, Czarna Białostocka, 2013.

Na zdjęciu: Stanisława Deresz i Eliza Dubrowska, Czarna Białostocka, 2013

Wystawa prezentowana będzie do 5 października, na Placu Jana Pawła II (naprzeciw katedry białostockiej).
Projekt powstał w ramach wolontariatu przy Muzeum Wojska w Białymstoku i powstającego Muzeum Pamięci Sybiru. 
Serdecznie zapraszam:)

niedziela, 28 września 2014

batik-kawałek procesu

Na zdjęciach: Małgorzata Lewandowska w swojej pracowni
Zdjęcia: Kasia Czajkowska











































wrzesień 2014, Warszawa

środa, 24 września 2014

synchronizacje;)

...może to ta przestrzeń zadziałała tak inspirująco?;) Małgosiu, dziękuję:)








Małgorzata Lewandowska, Warszawa

odrzucone

Czasami tak bywa, że zdjęcia idą do kosza. Z jakichś powodów nie pasują, zostają odrzucone.

W pierwszym odruchu pomyślałam - złe i generalnie tak zostało. Przeleżały sobie na dysku i miały już nigdy światła dziennego nie ujrzeć,( mimo że mi się podobały i byłam z nich zadowolona) do czasu, gdy z ciekawości postanowiłam wejść na stronę Serowaru Podlaskiego. Zobaczyłam, że zdjęcia, które wybrano zamiast moich mają inny charakter. Nie są lepsze ani gorsze, po prostu inne. Przypomniałam sobie sytuację z tamtego planu zdjęciowego, gdzie padła sugestia konsultacji z graficzką. Zastanawialiśmy się, czy idziemy w dobrym kierunku? Pomysł upadł. Były przecież wskazówki, kilka haseł, które miały mnie poprowadzić. Jednak urzeczona otoczeniem, kolorami i cieniami, które padały z drzew poszłam swoją drogą. Morał z tej historii taki, że brak komunikacji, to brak rewelacji i co ciekawe przekłada się to na inne sfery życia. Warto rozmawiać.

Na zdjęciach: ser koryciński, który samodzielnie można skomponować, dodać ulubiony dodatek i  zamówić z dostawą do domu swój ulubiony, 
Polecam :)))) Jest doskonały :)

Zdjęcia: Katarzyna Czajkowska