katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com

katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com
kom. 691 813 592

niedziela, 31 marca 2013

życzę:)

Życzę Wam moi Bliscy i Dalecy, Znani i Nieznani zdrowych, radosnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych 2013 pełnych miłości i czułosci:)





Braciszku, smutno tu bez Ciebie i nudno. Nie ma kto opowiadać rozbrajających kawałów. Specjalnie dla Ciebie kawałek domowej święconki;)


31.03.2013 Białystok

środa, 27 marca 2013

krótki film o mnie


W zasadzie to bardzo dziwne. Trochę speszonam, ale dobrze mi z tym, co stworzyła Eliza. Sodówa jednak do głowy mnie nie udarzyła;) Za to przyznać muszę, że sporo tam prawdy o mnie, a najprawdziwsza jest ta końcowa. 

Przed premierowym pokazem dygałam się bardzo, dlatego ucieszyłam się, że było kameralnie - autorka i bohaterka. Okazało się jednak, że nie ma czego. Film fajowy, uradował mnie bardzo i ja się w nim sobie też podobam. Zdolną mam koleżankę. Dumnam:) Eliza bardzo Ci dziękuję:) Nie co dzień bierze się udział w projektach o sobie. Doświadczenie dość interesujące.  Polecam;)

Eliza, pomysłodawczyni, autorka oraz realizatorka filmu - Poznajcie Kasię (do obejrzenia tutaj;))


Eliza Dubrowska 20.02.2013 Białystok

poniedziałek, 25 marca 2013


Ogarnia mnie jakiś smutek. Zmęczyłam się tą ciągłą wewnętrzną walką. Uczę się akceptować siebie w pełni. Odpuszczam sobie dążenie do bycia idealną. Chcę radości, a czasem pokrzyczeć ze złości. Akceptacja totalna łatwa jednak nie jest. Bywa, że mam obniżony próg samoakceptacji, mimo poczynionych wysiłków. W ramach jakiegoś sprzecznego treningu dałam się sfotografować w zmęczeniu i resztkami rzęs, co to zostały po całym dniu. Dopiero na zdjęciach zauważyłam, że o różu zapomniałam również. Wcześniej jedynym mężczyzną, który robił mi sesje więcej niż legitymacyjne był Paweł. Miał prawo fotografować mnie każdą. Chwytał ze mnie to, co chciał. Zazwyczaj swoje o mnie wyobrażenie, choć zdarzały się również cudne perełki pełne czułości i moje spojrzenia, w których byłam ówczesną sobą. Tamtej mnie jednak już nie ma, więc co się mam ograniczać do nieistnienia. Pewnie przyjęłam propozycję innego Pawła, a co tam? Ela robiła mi zdjęcia i Natalia, to czemu Paweł (inny Paweł) miałby nie zrobić? W dodatku, że znałam konwencję zdjęć, a znamy się nie od dziś, więc wydawało mi się, że zachowam swobodę i będzie naturalnie. Nic bardziej mylnego. Spięłam się niewyobrażalnie. Dobrze czuję się z Pawłem, po kumplowsku i bezpiecznie, więc co się stało? Z dziewczynami przecież było trudniej – Ela miała swoją wizję, a Natalia, którą znałam słabo ma swój styl, który chciałam zestroić ze sobą i tym, co sama lubię. Tutaj mogłam być ja, a nie udawana modela. Zamiast tego, gdybym mogła to schowałabym się za własną czupryną. Głupio mi było przed samą sobą, jakbym jakieś ukryte lęki przed mężczyznami przerzuciła na nie mającego nic wspólnego z moimi zranieniami Pawła. Tak jakby odkrycie przed obiektywem kawałka siebie miałoby mnie zabić. Chyba, że to magia aparatu, który wywołuje u ludzi różne reakcje. W końcu zadziałało niezawodne w portretach zagadywanie, w moim przypadku również oderwanie i chwilowa zamiana ról na fotografującą. Ostatecznie popłynęłam w urywanych opowieściach o fotografii i coś się udało:) Najbardziej urzekło mnie zdjęcie kocie;) Zaprzeczenie zwierzęcej miłości;)

niedziela, 17 marca 2013

zielona pomarańcza

Nie mogłam się powstrzymać. Muszę pokazać. Było fantastycznie:) Mam teraz, co obrabiać przez najbliższe kilka dni. Uwielbiam współpracować z kobietami:) Gdyby nie Wasza cudowna energia, to pewno bym padła;) Szkoda, że tak mało czasu było. Szczególne podziękowania dla Iwony i Ani:)



  Zielona Pomarańcza

Małgosia

Kasia

Magda

Iwona

Żaneta

Magda

Małgosia

16.03.2013 Wilanów

środa, 13 marca 2013

tulipany? uwielbiam:)))

Tego dnia śnieżyło, więc nie czekałam na zewnątrz. Od razu weszłam do środka. Zamówiłam grzane wino i zajęłam oddalony od pozostałych stolik, taki, przy którym stały wygodne fotele. Rozebrałam się, wyjęłam książkę i usiadłam. Jakiś męski głos wołał za moimi plecami MAŁA. Mam 175 centymetrów wzrostu, więc oczywiste było dla mnie to, że to nie do mnie. Jednak to było do mnie. Do stolika podszedł podstarzały koleś, mógłby być moim ojcem. Przykucnął i zaczął się patrzeć. Spojrzałam, a on pyta, czy jestem intelektualistką? Odpowiadam, że NIE. Na kolanach trzymam otwartą książkę, lecz brnę w zaparte. On mówi, że mam okulary, więc to pewne, że jestem. Ja, że NIE. Wzrokiem szukałam kogoś, kto mnie wybawi. Nikogo takiego nie ma. W końcu koleś stwierdza, że i tak poznał, że jestem intelektualistką - PO GŁOSIE. W duchu się śmieję, ale zaczynam się niecierpliwić. Koleś pyta o jakiegoś B. Odpowiadam, że NIE ZNAM, ale tak mocnym głosem, jakbym miała mu zaraz strzelić w ryj i odszedł.

Po chwili przychodzi Iwonka. Rozgląda się po sali i stwierdza: "ZARAZ PRZYJDZIE TU TEN KOLEŚ. ZMIENIAMY STOLIK." Wow. To jest dopiero kobieca intuicja bądź znajomość ludzkiej natury. Mojej z pewnością, bo odgadła, że mi trzeba tulipanów, co to nacieszą me oczy i uradują serce:)))



12.03.2013 Białystok

piątek, 8 marca 2013