Ogarnia mnie jakiś smutek. Zmęczyłam się tą ciągłą
wewnętrzną walką. Uczę się akceptować siebie w pełni. Odpuszczam sobie dążenie
do bycia idealną. Chcę radości, a czasem pokrzyczeć ze złości. Akceptacja
totalna łatwa jednak nie jest. Bywa, że mam obniżony próg samoakceptacji, mimo
poczynionych wysiłków. W ramach jakiegoś sprzecznego treningu dałam się
sfotografować w zmęczeniu i resztkami rzęs, co to zostały po całym dniu. Dopiero
na zdjęciach zauważyłam, że o różu zapomniałam również. Wcześniej jedynym
mężczyzną, który robił mi sesje więcej niż legitymacyjne był Paweł. Miał prawo
fotografować mnie każdą. Chwytał ze mnie to, co chciał. Zazwyczaj swoje o mnie
wyobrażenie, choć zdarzały się również cudne perełki pełne czułości i moje
spojrzenia, w których byłam ówczesną sobą. Tamtej mnie jednak już nie ma, więc
co się mam ograniczać do nieistnienia. Pewnie przyjęłam propozycję innego
Pawła, a co tam? Ela robiła mi zdjęcia i Natalia, to czemu Paweł (inny Paweł) miałby
nie zrobić? W dodatku, że znałam konwencję zdjęć, a znamy się nie od dziś, więc
wydawało mi się, że zachowam swobodę i będzie naturalnie. Nic bardziej mylnego.
Spięłam się niewyobrażalnie. Dobrze czuję się z Pawłem, po kumplowsku i
bezpiecznie, więc co się stało? Z dziewczynami przecież było trudniej – Ela miała
swoją wizję, a Natalia, którą znałam słabo ma swój styl, który chciałam
zestroić ze sobą i tym, co sama lubię. Tutaj mogłam być ja, a nie udawana
modela. Zamiast tego, gdybym mogła to schowałabym się za własną czupryną.
Głupio mi było przed samą sobą, jakbym jakieś ukryte lęki przed mężczyznami
przerzuciła na nie mającego nic wspólnego z moimi zranieniami Pawła. Tak jakby
odkrycie przed obiektywem kawałka siebie miałoby mnie zabić. Chyba, że to magia
aparatu, który wywołuje u ludzi różne reakcje. W końcu zadziałało niezawodne w
portretach zagadywanie, w moim przypadku również oderwanie i chwilowa zamiana
ról na fotografującą. Ostatecznie popłynęłam w urywanych opowieściach o
fotografii i coś się udało:) Najbardziej urzekło mnie zdjęcie kocie;)
Zaprzeczenie zwierzęcej miłości;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz