katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com

katarzyna.magdalena.czajkowska@gmail.com
kom. 691 813 592

niedziela, 20 września 2015

flety indiańskie

Kiedyś już pisałam o fletach i ich twórcy. To były same początki jego drogi. Czekałam wtedy jeszcze na melodię wymyśloną specjalnie dla mnie, tą którą wedle legendy przywołuje się ukochaną kobietę…
Teraz przyglądam się fletom z oddali. Stają się coraz piękniejsze, bardziej zróżnicowane, dłuższe, krótsze, nabrały nowych kształtów, jedne wysmuklały, inne zmężniały, niektóre nabrały kolorów. Są takie, które miałabym ochotę dotknąć i zatrzymać, a pojawiają się również takie, które do mnie nie przemawiają. Każdy flet jest niepowtarzalny, tak jak melodie naszych dusz. Kiedyś wydawało mi się, że można grać na wszystkim, kwestia talentu i ćwiczeń. Jednak przekonałam się, że to nieprawda.
Spodobał mi się jeden flet i byłam pewna, że będzie doskonały dla jednej z kobiet. Przyniosłam go, by mogła sprawdzić, jak jej się na nim gra. Nie brzmiał, coś było nie tak, mimo że znała technikę, miała wykształcenie muzyczne i nie był to dla niej obcy instrument. Zdziwiona sama zaczęłam próbować. Okazało się, że ze mną brzmi inaczej. Był to pierwszy flet, który razem ze mną wybrzmiał. Zdziwiłam się i dotarło do mnie, że stworzenie samemu własnego instrumentu może mieć głębszy sens. Może to być odnalezienie swojej drogi dostrojenia się ze światem, z intencją, usłyszenia głosu duszy i wypuszczenia go w świat.
Przez jakiś czas myślałam, że ten flet, który tak ze mną pięknie się zgrał przyjdzie do mnie. No i zacznę ćwiczyć, ale częściej w moich rękach lądował bęben. Dobrze mi z nim było, budził moje serce, wyzwalał dzikość, wyrażał emocje, które próbowałam skryć. Mówił za mnie. Dotarło do mnie, że on jest mi bliższy. Nie sprawia mi bólu, a wyzwala energię. Moje połamane, poranione paluszki mogły pozostać w bezpiecznym ułożeniu. Nie musiały się naginać i wyginać, by przyjąć flet i brzmieć.
Także mimo że czuję się dobrym Duchem fletów, i warsztatu tworzenia fletu indiańskiego POCZUJ MUZYKĘ SWOJEJ DUSZY, któremu bardzo kibicuję, a początkowo również dbałam uparcie o najlepszą jakość przekazu i bezpieczeństwo. Starałam się być kobiecym głosem równowagi i dawać arteterapeutyczne inspiracje, tłumaczyć siłę muzykoterapii i moc przemiany, która płynie ze sprawstwa – tworzenia czegoś namacalnego. To sama nigdy nie nauczyłam się grać, ani nie stworzyłam fletu. Zostałam niewidzialnym świadkiem, pozostawiłam autorowi - Piotrowi Matłokowi całkowitą wolność i przestrzeń na nowe. Bardzo szybko ją zapełnia. Myślę, że najbliższy warsztat będzie wyjątkowy.

Zapraszam,
Kasia Czajkowska
Więcej informacji tutaj: 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz