Dziś wypadałoby umieścić coś czerwonego, ale nie mam. Przekornie będzie na błękitno;) Tak, by przyhamować nieco serduszkowe szaleństwo i ostudzić miłosną komercję. Przyjąć pozorną postawę wyłamania się. Bzdurzę, oczywiście. Zawsze udaję, że nie pamiętam, a w rzeczywistości jest odwrotnie. Pamiętam, zawsze. Jednakowoż świętowanie, zamiast wyznawania światu, jak bardzo go kocham i oczekiwania od niego tegoż samego, zaczęłam od dopieszczenia siebie samej. Doprowadziłam się do stanu bóstwa i oddałam ukochanej czynności:)
Zadziwiające jest, jak często pozwalam jej odchodzić na plan dalszy, zaniedbuję, a potem tęsknię i patrzę na wszystko wokół z pragnieniem głodomora. Przecież wystarczyłoby nie wypuszczać go z rąk, mieć zawsze przy sobie, blisko przy oku, policzku i palcu wskazującym prawej dłoni. Dziś tak było i znowu poczułam, jak bardzo mi ich brakowało, jego i jej - aparatu i fotografii.
|
14.02.2012 Warszawa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz